"...I jeszcze
Wiem
Że do nich
Gna mnie los

A jednak wciąż
Nie ruszam stąd
Bo może stanie się raz jeden cud
I przyjdziesz dotkniesz mnie
I powiesz
Zostań tu"

niedziela, 9 czerwca 2013

Prolog

Setka, a może więcej urządzeń nieustannie zagłuszających twój spokojny oddech, wita mnie, jak co rano. I ten dzień zaczynam właśnie tak, jak zawsze chciałem. Z Tobą. Tylko kiedyś nie w ten sposób to sobie wyobrażałem. Ale byłem głupi, nic więcej. Głupi, a może zwyczajnie niedojrzały. Myślałem, że mogę rządzić całym światem. Teraz mój świat jest kruchy, ma jasne, prawie błękitne oczy i mieści się w szpitalnym łóżku, z którego już nigdy nie wyjdzie o własnych siłach. Nie potrafię Tobą rządzić. Prawdę mówiąc, nawet mnie nie słyszysz, chociaż tak często, wręcz do znudzenia, powtarzam, że będzie dobrze.
Nie pozwalają mi gdybać. Nie pozwalają wspominać. Mówią, że Ciebie nie ma. Mówią, żebym w końcu odpuścił, porzucił wartę, którą przysięgałem trzymać, kiedy jeszcze mnie słyszałaś. Ale nie zakazują mi mówić. Mówię, bo kochałaś jak mówiłem. Czytam Ci więc gazety, relacjonuję przebiegi najważniejszych sportowych zmagań. Ale nie dziś. Dziś chcę ci opowiedzieć coś znacznie ważniejszego.
Otwierając oczy znowu widzę, że przez te kilka godzin zbladłaś. Wpasowałaś się prawie w biel prześcieradła. Kilka godzin i jeszcze bardziej przesiąkłem szpitalnym zapachem. Jak co rano wychodzę po kawę, która istnieje tu pod mylnym określeniem mułu. Wracam, na powitanie całuję twoje powieki, przeglądam wiadomości na telefonie. Figurują gorzkie żale, potem są wyrazy współczucia, które przychodzą nieprzerwanie od trzech miesięcy. Na koniec zostawiam sobie niewygodne pytania i nieodebrane połączenia.

Uzbrojony w cierpliwość wykonuję 2-3 telefony, w tym jeden do twojej matki. Swoją drogą, jak mogłaś nazywać matką, kobietę, która chce ci siłą wyrwać ostatnie dni życia? „Tak będzie mniej cierpiała” powtarza po raz kolejny, nie liczę już który. „Jutro będzie po wszystkim” dodaje na odczepnego i kończy połączenie. Uświadamiam sobie, że ona naprawdę ma do tego prawo. Jest w końcu twoją matką. A ja już nie czuję się na siłach, żeby z nią walczyć. Walczyłem na tyle długo, że nienawidzi mnie i ja sam nienawidzę siebie. Dopuszczam do siebie nawet myśl, że tak będzie po prostu lepiej. Dlatego planuję, z niemałym trudem, oddać ci ostatnią posługę. Tylko jak streścić całe życie w jeden dzień?

***
Zaczynamy. Nie muszę chyba mówić, że długo czekałam, żeby pokazać światu to opowiadanie. Przeleżało 10 miesięcy, dziś zapraszam do czytania, komentowania i po prostu odwiedzania pana Kubiaka, który ma coś do powiedzenia i przyznam, że jest to dla niego jak i dla mnie jako autorki, niezwykle ważne.
 Do następnego, trzymajmy dziś kciuki za Orzełki ♥

5 komentarzy:

  1. No i mnie masz!
    Mimo że to dopiero sam wstęp, to w zasadzie już nie wiem, co powiedzieć, bo stykamy się z historią niezwykle trudną i bolesną.
    A może jakiś cud się wydarzy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna piękna historia Twojego autorstwa.
    Poprzednich nie komentowałam, z tą postaram się być na bieżąco.
    Informuj o nowościach jeśli możesz @blue_9_sky :)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. przepraszam, że przez Anonima, ale nie pamiętam hasła na madynę :c
    pisałam Ci już, że prolog mnie zaintrygował i jak każda Twoja pisanina wywarł na mnie ogromne wrażenie :) już wiem, że będzie ciekawie, niełatwo i przez to jeszcze ciekawiej i czekam na kolejne.
    informuj, przypominam!
    zła kuna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest to dobre. Nawet bardzo dobre. Coś czuję, że szykuje się kolejna, mistrzowska, poruszająca i głęboka historia. O siatkarzu. Dawno nie czytałam niczego o siatkarzu, wiec tym bardziej się cieszę, ze na jakiś sposób mogę bliżej poznać dobro narodowe! :)
    informuj koniecznie! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Serduszkuję sto razy ♥

    OdpowiedzUsuń