"...I jeszcze
Wiem
Że do nich
Gna mnie los

A jednak wciąż
Nie ruszam stąd
Bo może stanie się raz jeden cud
I przyjdziesz dotkniesz mnie
I powiesz
Zostań tu"

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 1

Rzecz w tym, że nie wiem, kiedy i jak się poznaliśmy, chociaż na pewno ty to pamiętasz. Wiem natomiast, że od początku miałaś bladoniebieskie tęczówki i wściekle rude włosy, które wbrew powszechnemu oburzeniu nazywałaś skurwysyńskimi. Bo nie byłaś grzeczna, ani ułożona, ale potrafiłaś być czuła. I nie urzekłaś mnie, tylko zdominowałaś. Dokładnie w momencie, kiedy poniosłem druzgoczącą porażkę. Co zrobiłaś? Kiedy wieszali na mnie psy, uwiesiłaś mi się na szyi. Nienawidziłem Cię za to, bo z miejsca uznali nas za parę, gdy nie zareagowałem od razu, ale dopiero po dłuższej chwili. Dobrze wiedziałaś, że tego uścisku wtedy potrzebowałem, ale byłem zbyt dumnym człowiekiem, żeby komukolwiek to przyznać.
Wieszali psy i na mnie i na Tobie. Odrzucałem Cię. Ale byłaś uparta i nie trafiała do Ciebie krytyka. Nie chciałem się z Tobą umówić. A ty byłaś na każdym meczu, zawsze intonowałaś, żeby tłum wykrzyczał moje nazwisko. Czasem, gdy grałem gorzej, śpiewałaś je sama. Doskonale to wszystko słyszałem. I któregoś dnia Cię nie odtrąciłem, kiedy stałaś w kolejce po mój autograf, a miałaś ich już ze 20.
- Panie Michale – zagadnęłaś, wskazując jedno z wolnych miejsc na białej koszulce, którą z nabożeństwem ściskałaś w dłoniach. A ja uśmiechnąłem się i pokręciłem głową, składając kolejny podpis obok pięciu innych moich.
- Michał – jedno spojrzenie w oczy. Nie takie przelotne. Długie spojrzenie w oczy z uściśnięciem dłoni trzymającej brzeg białej koszulki na autografy – Nie wygłupiaj się, mów mi po prostu Michał.
- Dzięki, po prostu Michał – uśmiechnęłaś się intrygująco, wyjęłaś marker z mojej dłoni i opuściłaś swoje stanowisko przy barierce, odprowadzana zazdrosnymi spojrzeniami twoich rywalek. Byłaś wtedy świadoma, że czar zaczął działać. Może nie słyszałaś, a może udawałaś, że nie słyszysz, gdy krzyknąłem za Tobą, czy dziś nie zaprosisz mnie na kawę. Znałem jedynie twoje imię. Marlena. Po prostu Marlena.

***
Tak, te rozdziały naprawdę będą aż tak krótkie. Przepraszam.

4 komentarze:

  1. To się chyba nazywa konsekwencja w dążeniu do celu.
    A na pewno tak właśnie by się nazywało, gdyby zareagowała na wołanie.
    Jeśli chodziło w tym wszystkim o zaintrygowanie Kubiaka, to z całą pewnością się udało.
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało jej się. Bardzo mnie ciekawi czy teraz to Michał będzie się musiał za nią oganiać :)
    Rozpaczam z powodu długości :(

    Czekam na kolejne ♥
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie nie będę narzekać na długość rozdziałów, zwłaszcza, że treść wynagradza wszystko. Uwielbiam takie intrygujące początki, takie intrygujące postacie jak Marlena. Michała chyba też pociąga taki intrygujący sposób bycia :)
    Już pokochałam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając to miałam cały czas uśmiech na ustach, mimo że tak krótko i tak szybko się skończyło, to była w tym pewnego rodzaju magia. Ach, chyba niejedna chciałaby się znaleźć na miejscu Marleny :)

    OdpowiedzUsuń