Kiedy otoczenie przyjęło do wiadomości fakt, że jakaś Marlena jest przeze mnie rzekomo faworyzowana, a wizerunek jednego z siatkarzy KS Poznań bywa coraz częściej zestawiany z osobą ‘jakiejś namolnej fanki’- znowu wieszali na nas psy. Tylko tym razem nie byłaś już sama z tym problemem. W dodatku ja grałem coraz lepiej, ale to sprawiło, że dzieliliśmy ten problem braku akceptacji ze strony społeczeństwa tylko przez chwilę. Bo z początkiem roku 2008, kiedy szum jako tako ucichł, a zaufanie było bliżej niż dalej, nadeszła propozycja nie do odrzucenia. Coś jak:
„Witamy Panie Kubiak!
Właśnie został Pan posiadaczem luksusowej limuzyny i domku na Karaibach. Prosimy o złożenie podpisu pod tym druczkiem na znak, że z ochotą przewędruje Pan pół świata, zostawi Marlenę w Polsce i będzie usiłował Pan grać w siatkówkę jak Giba, a w zamian za to dostanie Pan kasy po dziurki w nosie i wdzięczność całego narodu albo i dwóch.
Podpisano: Zarząd Klubu Hapoel Kiryat Ata”
Można powiedzieć, że podpisałaś to za mnie, bo nachylałaś się nad długopisem do ostatniej kropki irytując mnie przy tym okrutnie, bo nie widziałem, co piszę. Potem pierwszy raz pozwoliłaś mi z tak bliska zobaczyć swoje oczy i może myślałaś, że ukryłaś przede mną to, jak zabolał Cię ten kontrakt. Ale w chwili, gdy zarejestrowałem dziwny błysk w twoich oczach, ze mnie zeszło już całe napięcie i zrozumiałem, że decyzja była naprawdę dobra.
- Musisz się rozwijać – postanowiłaś później z uśmiechem, a na nową drogę dałaś mi (jak twierdziłaś) swój największy skarb. Koszulkę zamazaną czterdziestoma moimi autografami.
- Taki symbol – wzruszyłaś ramionami. Potem poprosiłaś, żebym koniecznie wysłał Ci koszulkę z nowego klubu, najszybciej jak tylko będzie można. A kiedy autobus do nowego klubu ruszył, długo stałaś na chodniku z uniesioną dłonią i nie opuściłaś jej, aż do momentu, kiedy autobus skręcił. Szansa, jaką dostałem od losu, stała się przekleństwem.
„Witamy Panie Kubiak!
Właśnie został Pan posiadaczem luksusowej limuzyny i domku na Karaibach. Prosimy o złożenie podpisu pod tym druczkiem na znak, że z ochotą przewędruje Pan pół świata, zostawi Marlenę w Polsce i będzie usiłował Pan grać w siatkówkę jak Giba, a w zamian za to dostanie Pan kasy po dziurki w nosie i wdzięczność całego narodu albo i dwóch.
Podpisano: Zarząd Klubu Hapoel Kiryat Ata”
Można powiedzieć, że podpisałaś to za mnie, bo nachylałaś się nad długopisem do ostatniej kropki irytując mnie przy tym okrutnie, bo nie widziałem, co piszę. Potem pierwszy raz pozwoliłaś mi z tak bliska zobaczyć swoje oczy i może myślałaś, że ukryłaś przede mną to, jak zabolał Cię ten kontrakt. Ale w chwili, gdy zarejestrowałem dziwny błysk w twoich oczach, ze mnie zeszło już całe napięcie i zrozumiałem, że decyzja była naprawdę dobra.
- Musisz się rozwijać – postanowiłaś później z uśmiechem, a na nową drogę dałaś mi (jak twierdziłaś) swój największy skarb. Koszulkę zamazaną czterdziestoma moimi autografami.
- Taki symbol – wzruszyłaś ramionami. Potem poprosiłaś, żebym koniecznie wysłał Ci koszulkę z nowego klubu, najszybciej jak tylko będzie można. A kiedy autobus do nowego klubu ruszył, długo stałaś na chodniku z uniesioną dłonią i nie opuściłaś jej, aż do momentu, kiedy autobus skręcił. Szansa, jaką dostałem od losu, stała się przekleństwem.
***
Wczoraj zupełnie zapomniałam o tym rozdziale, dziś nadrabiam, ale wstyd mi za długość rozdziału -.-
Chyba zrobiłby spory błąd nie przyjmując takiej oferty. Przynajmniej mi się tak wydaje, siatkówka to jego życie, więc głupotą byłoby zrezygnowanie z rozwoju.
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko czy oboje przetrwają tę próbę czasu.
Zmiana klubu, rozłąka. Mam nadzieję, ze sobie z tym poradzą bez większych problemów :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Pozdrawiam! :*
Czyli w pojedynku serce- rozum tym razem wygrywa zawodnik numer dwa. Czy słusznie- w sumie nie wiadomo, bo niepodpisanie kontraktu wiązałoby się z co najmniej takimi samymi problemami jak i jego podpisanie. Takimi samymi pod względem wagi, bo nie ma co ukrywać, że oba przypadki rządzą się raczej odmiennymi kategoriami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[kignaczak]
P.S. Za nieobecność pod poprzednim rozdziałem przepraszam, umknęło mi. I szczerze rozumiem co to znaczy zapomnieć o rozdziale- Krzysiu również stał się tego ofiarą;D
Los próbuje ich rozdzielić, niedobrze, zwłaszcza, że są na początki swojej wspólnej drogi.
OdpowiedzUsuńAle nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, że tak rzucę takim frazesem. Bo jak to Marlena zgrabnie ujęła, Kubiak musi się rozwijać, zwłaszcza, że gra coraz lepiej :)